Jak Wojtek został strażakiem :)
Przez ostatni tydzień praktycznie wciąż lało i ciężko było coś ruszyć do przodu.
Dzisiejsza słoneczna sobota była długo oczekiwana. Przez pół dnia bawiłem się z żoną w strażaka i odpompowywaliśmy z wykopów fundamentowych masę wody. Grunt był tak nasaczony, że odpompowywanie miało realny skutek tylko przez kilkadziesiąt minut i znów naciekała woda.
Tak, czy owak, do południa zagruntowaliśmy klej na styrodurowych panelach i po południu przystąpiliśmy do kładzenia folii kubełkowej. Trzy strony domu już zafoliowane i okopane z zewnątrz.
Jest sukces.
Niestety latające robactwo popsuło nam wieczór i nie dało się skończyć pracy na frontowej ścianie.
Jeszcze mnóstwo ziemi do poziomu zero :( Ale komu się spieszy ?